poniedziałek, 16 stycznia 2017

Wodospady Iguazu



Około 1200 km na północ od Buenos Aires znajduje się miejscowość Puerto Iguazú. Można tutaj dotrzeć przy użyciu autobusu, samochodu lub samolotu. Na dworcu autobusowym znajduje się informacja turystyczna oraz wszelkie kasy dla kupna przejazdów do okolicznych atrakcji turystycznych. W informacji turystycznej można porozumieć się w języku angielskim, jednak w kasach posługują się raczej tylko hiszpańskim. Miasto powstało w roku 1901, leży na trójstyku Paragwaju, Brazylii i Argentyny, gdzie rzeka Iguazu wpada do rzeki Parany. Stanowi centrum turystyczne, gdzie bez problemu znajdziemy Hotel, restaurację
i sklepy z pamiątkami. Osobiście polecam „Hostel 10” i restaurację „Pizza Boy” 
(róg A. Misiones i San Martin). 
Trójstyk w Puerto Iguazu
Jedną z atrakcji turystycznych tego miasta jest punkt widokowy na trójstyku, z którego widać rzeki Iguazu i Paranę oraz obszary sąsiadujących państw. Skojarzyło mi się to miejsce z naszym śląskim „Trójkątem Trzech Cesarzy”. Jeśli ktoś ma trochę czasu i ochotę może wybrać się do domu zbudowanego z plastikowych butelek. Budynek znajduje się na trasie autobusu do głównej atrakcji tego regionu, o szczegóły trzeba dopytać 
w informacji turystycznej. Najważniejszym celem turystów w te okolice są Wodospady Iguazú. Podobno największy system wodospadów na świecie. Są szersze niż wodospady Wiktorii i wyższe niż wodospad Niagara. Nazwa wywodzi się z języka Guaraní „y guasu”, co oznacza „wielka woda”. 80% powierzchni wodospadów znajduje się na terenie Argentyny, a 20 % na obszarze Brazylii. Będąc w tym miejscu po prostu trzeba pojechać do Brazylii, żeby ten cud natury zobaczyć z wszystkich możliwych stron. Puerto Iguazu choć znajduje się na terenie Argentyny leży blisko granicy i w zasadzie bliżej stąd do wodospadów po stronie brazylijskiej. Autobus podjeżdża bezpośrednio pod wejście do parku.


Teren wodospadów został odkryty przez Hiszpanów w XVI wieku. Dla ochrony tych terenów w obydwu państwach, utworzono parki narodowe (1934r. w Argentynie, 1939r. w Brazylii), które następnie w latach osiemdziesiątych XX wieku (odpowiednio 1984 i 1986) zostały ujęte na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wodospady rozciągają się na długości około 2,7km. Ich liczba waha się od 150 do 300, która zależy od ilości opadów i tym samym ilości przepływającej wody. Ogólnie przyjmuje się, że system obejmuje 20 większych i 255 mniejszych wodospadów, które posiadają swoje nazwy San Martin, Adam, Ewa, Chico, Ramirez itp. 
Gardziel Diabła
Podobno średnio połowa przepływającej wody dostaje się do „Gardzieli Diabła”, wodospadu 
w kształcie litery „U” o wysokości 82 m, szerokości 150 m i 700 m długości. Przez środek gardzieli przebiega granica pomiędzy Argentyną 
i Brazylią. Huk wody robi piorunujące wrażenie. Do gardzieli podchodzi się specjalnymi kładkami. Szum wody słyszalny jest z daleka i po drodze widzi się specyficzną mgiełkę drobin wody, jednak dopóki nie dojdzie się do celu trudno wyobrazić sobie wielkość tego wodospadu, jego moc. Pomost od strony argentyńskiej prowadzi do szczytu gardzieli, do miejsca, gdzie woda rzeki Iguazu zaczyna spadać 82 metry w dół. Te kłęby wzburzonej, białej wody, wir i hałas jaki temu towarzyszy odbierają 
dech w piersiach. 


Aż trudno sobie wyobrazić, że ta ilość wody mogłaby zniknąć. A jednak podobno w 1978 roku ze względu na susze przez 28 dni panowała cisza. W sumie musiał to być też imponujący widok. Przechodząc kładką do serca wydarzeń zainteresowanym zalecam dokładne rozglądanie się. W tych wodach można zobaczyć żółwie, olbrzymie ryby, a w około wiele gatunków ptaków, motyli i innych zwierząt. Trzeba tylko trochę cierpliwości, wodospad nie ucieknie, a my możemy nacieszyć oko okoliczną fauną 
i florą. Może ktoś będzie miał szczęście i zobaczy sławnego Tucana. Tylko nie róbmy przerw na papierosa! Palenie 
w parku jest zabronione, dozwolone tylko w wyznaczonych miejscach. Ponieważ większość obszaru wodospadów znajduje się po stronie argentyńskiej to tutaj właśnie mamy największe możliwości penetracji tego cudu natury. 

Park Narodowy Iguazu w Argentynie udostępnia kilka tras zwiedzania. Dzięki tym szlakom można wodospady podziwiać z różnej perspektywy. Przechodząc tymi ścieżkami zobaczymy wodospady od dołu, od góry i można powiedzieć nawet od środka. Taki spacer trwa kilka godzin, ale z pewnością warto poświęcić ten czas na spokojne zwiedzenie tego miejsca. Nie zawsze możliwa jest również wizyta na wyspie San Martin, jeżeli więc będzie ona dostępna to trzeba z tego skorzystać. Ten rejs jest wliczony w cenę wejściówki do parku, nie ponosi się dodatkowych kosztów, a z wyspy doskonale widać wodospad San Martin. Agencje turystyczne oferują również różnego typu przejażdżki motorówkami pod wzburzone wody wodospadów. To już jest dodatkowo płatne. W niektórych przypadkach taką wycieczkę odbywa się w stroju kąpielowym, gdyż motorówki podpływają bardzo blisko spadającej wody i wtedy wszystko jest mokre. 


Kiedy już zobaczymy wodospady z bliska można udać się na stronę brazylijską. Tutaj wycieczka jest już dużo krótsza. Idąc trasą wiodąca wzdłuż brzegu rzeki Iguazu mamy doskonałą panoramę całego, ponad 2 kilometrowego odcinka kaskad wodnych leżących po przeciwnej stronie. Tego nie można pominąć! Wyznaczoną ścieżką dochodzi się ostatecznie do pomostu ustawionego na skałach, który wprowadza turystów w głąb „Gardzieli Diabła”. 


Oczywiście spacer tą kładką okupimy kompletnym przemoczeniem, no chyba, że pójdziemy w pelerynie przeciwdeszczowej. Frajda jest wielka, przeżycie wspaniałe, a ubranie w tym klimacie szybko wyschnie, jedynie trzeba uważać na aparaty. I w zasadzie po stronie brazylijskiej to tyle. To znaczy my, ze względu na czas tyle zobaczyłyśmy. Są jakieś dodatkowe trasy spacerowe w parku, ale nie do końca wiem, czy w cenie wizyty, czy płatne dodatkowo i co oferują. My skupiłyśmy się na Iguazu i wodospadach, z pewnością niezapomniane wrażenia.

Właściwie wszystkie słowa są tutaj zbędne, cały ten powyższy opis można by pominąć. Chyba każda notatka w Internecie dotycząca Wodospadów Iguazu konkluduje, że piękne, że trzeba itd. itp. Żadne zdjęcie również nie odda piękna tego miejsca i wrażeń związanych 
z jego zwiedzaniem. Pozostaje więc osobiste doświadczenie organoleptyczne. Powodzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz