piątek, 2 marca 2018

Birmingham

Jedziemy do Birmingham!!

Zasadniczo jedziemy z wizytą, ale z pewnością będziemy coś zwiedzać. Jednak wynalezienie ciekawych miejsc tego miasta nie jest proste. Nie można dostać zwykłego papierowego, książkowego przewodnika po tej miejscowości, więc informacji trzeba szukać w Internecie.
A w tym Internecie jest kilka ciekawych propozycji, ale jak się popatrzy na mapę, to jakoś tak wszystko jest daleko od centrum, jakby poza Birmingham. Wzbudza to ciekawość i intryguje mocno, bo jakież to dziwne, że tak duże miasto nie ma w swoim sercu nic ciekawego!? Jednocześnie wytwarza się pewnego rodzaju niepokój, bo do tych wszystkich odległych miejsc trzeba dotrzeć, pieszo niestety dość daleko. Rzeczywistość okazuje się jednak nie taka straszna jakby wskazywał na to Internet i wirtualny świat.

Zacznijmy więc od początku!
Na liście atrakcji miasta Birmingham znajdziemy fabrykę czekolady Cadbury, miasteczko Szekspira, spacer kanałami miasta, zwiedzanie dzielnicy jubilerów, spacer śladami Tolkiena, muzeum Thinktank, skansen i jeszcze kilka innych ciekawostek.

Dla łasuchów zwiedzanie fabryki czekolady, to myślę wystarczający bodziec do odwiedzenia tego szacownego, największego po Londynie miasta Anglii. I okazuje się, że nie taki diabeł straszny, bo komunikacja funkcjonuje świetnie, a pociągiem to tylko kilka przystanków od stacji centralnej. Warto jednak zaplanować ten pobyt wcześniej i kupić bilety przez Internet. Pomijając fakt, że są one w tym przypadku nawet tańsze, to nie spotka nas niespodzianka na miejscu, kiedy na wejście będziemy musieli czekać kilka godzin. Warto również zastanowić się nad terminem. Oczywiście gdy przyjeżdżamy na weekend to zbytniego wyboru nie mamy, jednak w tym przypadku czeka nas zwiedzanie w tłumach. Jak to we wszystkich muzeach, fabrykach oraz innych miejscach do zwiedzania przechodzi się od pomieszczenia do pomieszczenia. W weekendy trasa się korkuje i może się zdarzyć, że będziemy czekać na wstęp do odpowiedniej sali przez kilka ładnych minut. W ogóle na zwiedzanie fabryki Cadbury trzeba sobie zarezerwować dwie do trzech godzin. Największymi łasuchami są dzieci, więc muzeum przygotowane jest właśnie dla nich. Jest tutaj wiele zabaw, sale kinowe i oczywiście degustacja czekolady wraz z pokazem wykonywania czekoladek. Dorośli muszą się jednak przygotować językowo, bo nie ma ekspozycji w innych językach niż angielski. Również filmy przedstawiające historię czekolady i rodziny Cadbury są w angielskiej wersji językowej. Co z resztą jakby nie może dziwić.

W 1879 roku rodzina Cadbury kupiła tereny na południe od Birmingham i stworzyła tam miejsce dla rozwijającego się przedsiębiorstwa. Dwóch braci Cadbury miało wiele pomysłów na rozwój rodzinnego businessu i pomimo sceptycyzmu ojca udało im się stworzyć świetnie prosperującą firmę. Z czasem dokupili wokoło fabryki duże połacie ziemi, na której powstało miasteczko pracownicze. Sam teren fabryki, a później miejscowość otrzymały nazwę Bournville od nazwy lokalnej rzeki oraz francuskiego „ville”, jako miasto. Bracia mieli bardzo socjalistyczne i lewicowe podejście do pracowników. Chcieli stworzyć lepsze warunki ich życia, dbali również o ich zdrowie. Oczywiście zakup ziemi poza Birmingham był dobrze przemyślany. Dawał możliwości rozwoju, ale również znajdował się w obrębie kanałów oraz linii kolejowej, co zabezpieczało logistykę fabryki. Jeśli ktoś ma czas pewnie warto się wybrać w głąb tego miasteczka pracowniczego.

Podczas naszego spaceru po centrum miasta korzystałyśmy z trzech nawigacji, ale w zasadzie żadna nie spisała się na medal. Może to stare przyzwyczajenie, ale papierowa mapa jest niezawodna i myślę, że gdybyśmy takową miały szybciej dotarłybyśmy do różnych celów. Ale nie ma co narzekać i tak udało się wiele, jak na krótki weekendowy wypad.







 

Birmingham leży nad niewielką rzeczką Rea, a w latach dwudziestych XIX w. stworzono w mieście olbrzymi system kanałów, który poszerzał możliwości transportowe oraz dostęp do zasobów naturalnych i paliw, dla ciągle rozwijającego się miasta. Bowiem już od XV w. to niesamowite miasto rozwijało się w przeróbce metali i produkcji broni. Z niewielkiej mieściny rozwinęło się do miasta liczącego aktualnie ponad 1,1 mln mieszkańców. Jeśli się dobrze orientuję, to wzdłuż tych kanałów można by dopłynąć lub dojechać, na przykład na rowerze do Londynu. System kanałów jest bardzo ciekawym miejscem znajdującym się w starej, odrestaurowanej części miasta. Przemierzając tę przestrzeń pięknymi chodnikami można pooglądać cudowne kamienice z czerwonej cegły, budynek starego żurawia, ciekawe restauracje i wynurzające się zza starych budynków nowe wieżowce. Ciekawe doświadczenie, gdy do zabytkowych cieków wodnych przechodzisz przez współczesne, olbrzymie centra handlowe.

Każdorazowo ciekawym doznaniem jest zobaczenie miasta z góry. Taką możliwość dają tarasy widokowe znajdujące się w bardzo ciekawym i nowoczesnym budynku miejskiej biblioteki (www.libraryofbirmingham.com). Bibliotekę otwarto w roku 2013 i jest to największy obiekt tego typu, czyli biblioteka miejska, nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale w całej Europie. Jeżeli komuś biblioteka kojarzy się z dziwnym miejscem, gdzie trzeba zachować ciszę i przeciskać się między regałami, to powinien tym bardziej odwiedzić to miejsce. Już sam budynek zlokalizowany pomiędzy starymi zabudowaniami, mający przedziwną konstrukcję poprzesuwanych prostokątów ze złotą wieżą na szczycie wzbudza zainteresowanie, a wnętrze obala wszelkie mity dotyczące czytelni. Elewacja z okręgami ma odnosić się do przemysłowego dziedzictwa miasta, a wnętrze to nowoczesny świat, który poprzez edukację ma zmieniać życie mieszkańców i nie tylko. Tarasy widokowe usytuowane są na 9, 7 oraz 3 piętrze. Wnętrze z jednej strony przyciemnione w innych miejscach kolorowe z ruchomymi schodami po środku jest po prostu wspaniałe, działające na wyobraźnię i wzbudzające duże emocje.

Nasz widok z góry nie był może zbyt imponujący, bo centrum miasta jest aktualnie mocno przebudowywane. Prace mają zostać zakończone w roku 2019. Z dołu i z góry widać, jak architekci radzą sobie z połączeniem historii z nowoczesnością. Oj, mają co robić. Żeby przytoczyć tylko jeden przykład Bullring, gdzie nowoczesne centrum handlowe otacza wiekowy kościół św. Marcina. A i na terenie budowy widać, że postęp przyjmie w swe ramiona tradycję.

Shakespeare to najwybitniejszy pisarz Wielkiej Brytanii i chyba można powiedzieć jej dobro narodowe. Żył zaledwie 52 lata, ale pozostawił po sobie ogromną spuściznę. Urodził się on w Stratford-upon-Avon w sumie niewielkim mieście oddalonym od Birmingham o około 38 kilometrów. Możemy w tej miejscowości zwiedzić kilka obiektów związanych ściśle z życiem tego wielkiego pisarza. Jest to między innymi dom jego narodzin, dom, gdzie mieszkał ze swoją rodziną oraz dom, w którym mieszkała jego córka z mężem (www.shakespeare.org.uk). Poza niewielką ilością przemysłu, który jest tutaj prowadzony, to właśnie turystyka napędza koło zamachowe tej okolicy. Co ciekawe zakupiony w organizacji Shakespeare Birthplace Trust bilet, upoważniający do odwiedzenia pięciu budynków jest ważny przez rok. Jest również kilka obiektów w mieście, które są dostępne na innych zasadach i dysponują własnymi wejściówkami, jak na przykład szkoła.


Dziedzictwo Szekspira lepiej odwiedzić przyjeżdżając tutaj samochodem, bo dom matki oraz posiadłość rodziny żony pisarza są oddalone od centrum, więc wskazane jest mieć jakiś środek lokomocji. W okresie zimowym należy również zwrócić szczególną uwagę na godziny oraz terminy otwarcia obiektów. Z pewnością ogrody angielskiej zabudowy wyglądają ciekawiej w okresie letnim, ale jak się nie ma co się chce, to się lubi co się ma. Znajomość angielskiego oczywiście bardzo wskazana, bo pomimo krótkich opisów pomieszczeń w różnych językach, to eksponaty jednak opisane są w języki wieszcza. Poznać można tutaj nie tylko życie miejskie XVI w., literaturę, czy rozwój języka, ale również dowiedzieć się co nieco o medycynie tamtych lat. Bardzo ciekawe miejsce!


Birmingham można porównać do cebuli. Z zewnątrz nie wygląda imponująco, ale jak rozpoczniemy zdejmować poszczególne warstwy, to powoli, powłoka za powłoką docierać będziemy do pełnego witamin i wartościowego wnętrza.  Może na koniec rozpłaczemy się z wrażenia.