piątek, 24 maja 2013

Łeba - Słowiński Park Narodowy

Jak to mówią w przysłowiu „Cudze chwalicie swego nie znacie”! Z pewnością warto zwiedzać Polskę, która ma wiele do zaoferowania, choć klimat ciężki do okiełznania.
Wielu, jeśli nie wszyscy, słyszało o Łebie i ruchomych wydmach. Ponieważ ja zaliczam się do tych co to słyszeli, ale chyba nie widzieli (w życiu świadomym na pewno nie widziałam) więc nastąpił czas zmiany tej sytuacji. Teren wydm należy do Słowińskiego Parku Narodowego. Niestety wstęp na teren parku należy do jednego z droższych (6,00zł bilet normalny w roku 2013). Choć większość osób mówi o wydmach w Łebie (wydma łącka) to wydm jest więcej. Piaszczyste góry można zobaczyć z latarni morskiej w Czołpinie (opłata za parking w parku to 6,0zł, wejście na latarnię to wg notatek 6,0zł choć internet podaje coś innego).

Z tego miejsca widać doskonale jak wygląda to w terenie. Nam udało się przejść przez dwa obszary, wydmę łącką i czołpińską. Każda z tych wydm ma coś innego do zaoferowania. Wydma czołpińska jest według mnie większa. Będąc na wydmie człowiek ma wrażenie, że jest na pustyni. Wszędzie tylko piasek, trochę traw i niebo. Długa piaszczysta ścieżka prowadzi do morza. Nasza trasa prowadziła przez wydmę do morza, a potem plażą do latarni. Niestety wejście na latarnię od strony plaży jest słabo oznakowane. Nadrobiłyśmy trochę drogi i doszłyśmy do latarni lekko okrężną drogą. Dla nas nie był to problem, przyzwyczajone jesteśmy do długich spacerów. Jednak po drodze spotkałyśmy małżeństwo z trójką małych bardzo dzielnych dzieci. Jestem pełna podziwu dla tej rodziny bo trasa była długa i męcząca. Żadne z nas nie zauważyło po drodze kierunkowskazu na latarnię od strony plaży, a moglibyśmy zaoszczędzić kawał drogi. To taka uwaga gdyby ktoś odpowiedzialny może wpadł na tą stronę ;))

Natomiast wydma łącka robi wrażenie mniejszej, jednak jej otoczenie jest niesamowite. Na przykład obumierający las stojący w wodzie otoczony wydmą. Bądź wielka góra piasku, która wyłania się zza niewielkiego wzniesienia. Z jednej strony tej wydmy widać wody jeziora Łebsko, a z drugiej morze.











W Smołdzinie można zwiedzić bardzo ciekawe muzeum przyrodnicze, polecam. Przez tą miejscowość przejeżdża się w drodze do Czołpina. Można jeszcze odwiedzić skansen w Klukach, tzn. dokładnie Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach. Znajdują się tutaj piękne domy szkieletowe, niestety opłata za wstęp to kolejne 12,0zł (dla dorosłych). Oczywiście można też przejść od Łeby do Czołpina pieszo, na przykład plażą, ale jest to około 23km, więc jednak trochę daleko.



Do zobaczenia w drodze!

poniedziałek, 20 maja 2013

W poszukiwaniu krokusów


Dolina Chochołowska 27.04.2013
Dolina Chochołowska 13.04.2013










Weekend 13.04-14.04 postanowiłyśmy wybrać się do Doliny Chochołowskiej by nacieszyć oczy widokiem kwitnących krokusów. Nocleg znalazłyśmy blisko wylotu Doliny Kościeliskiej w Willi Aniołówce http://www.aniolowka.pl/?gclid=CMSq8cTi4rYCFe3LtAodhmwA7w . Nocleg godny polecenia dla rodziców z małymi dziećmi, gdyż ośrodek dysponuje salą zabaw . Pokoje wyposażone są w aneksy kuchenne, co również jest dużym plusem.
Trasa naszej wędrówki była następująca: Przejście do Siwej Polany następnie szlakiem zielonym przez Dolinę Chochołowską, następnie skręcamy w żółty szlak przez Przełęcz Iwanicką do Doliny Kościeliskiej.
Na miejscu okazało się , że w dolinie jest jeszcze sporo śniegu, więc nie ma co liczyć na krokusy.
Przejście przez Chochołowską nie było problemem, było trochę mokro, jednak śnieg na drodze był ubity i szło się w miarę dobrze. Po skręceniu w szlak żółty prowadzący na Przełęcz okazało się, że śniegu jest dużo. Tutaj nastąpił moment zawahania czy realizujemy plan. Czasu jednak było dużo więc postanowiłyśmy nie rezygnować z założonego planu. Momentami śnieg pod nogami się zapadał i po kolana wpadało się w zaspy. Pogoda troszkę nie dopisała, bo w połowie drogi zaczął padać deszcz ze śniegiem, niebo zasnuło się chmurami i była obawa ulewy, ale ostatecznie nie było tak źle. Dotarłyśmy do schroniska Ornak , o tej porze roku w schronisku było mało osób. Zasłużyłyśmy na ciepły posiłek i piwko. Dalej doliną Kościeliską wróciłyśmy do Kir. 



krokusy w Chochołowie








Mapa pokazuje, że czas przejścia to około 6 godzin. Jednak w warunkach zimowych zajęło nam to trochę więcej czasu. Oczywiście buty przemokły. Ciepła herbatka w termosie bardzo się przydała na tej trasie.
Drugiego dnia pobytu wjechałyśmy nową kolejką na Kasprowy Wierch. W kolejce czekali z nami narciarze wybierający się na górę w celu pojeżdżenia jeszcze na nartach. Zaskoczyło nas, że bilet wykupiony w obydwie strony ma ograniczenie czasowe. Na bilecie była wyznaczona godzina, o której musimy zjechać na dół. Niestety pogoda nie dopisała nam w tym dniu, więc wizyta na szczycie była krótka. Rzut okiem na ośnieżony Giewont i krótki spacerek po ubitych ścieżkach wystarczył aby zmarznąć.
W drodze powrotnej do domu przez Chochołów udało nam się jednak zobaczyć wiosnę i krokusy. Widok dużych połaci pól koloru fioletowego faktycznie przyprawia o zawrót głowy. Nie dziwię się teraz, że ludzie przyjeżdżają na ten spektakl. Połacie trawników przy domach obsypane krokusami wyglądały przepięknie.
To pierwsze zderzenie z wiosennymi krokusami zmobilizowało nas do powrotu do doliny Chochołowskiej po dwóch tygodniach 27-28.04.2013. W tym czasie słońce już bardziej się ożywiło po zimowym śnie i stopniał prawie cały śnieg. W internecie pojawiły się wzmianki o krokusach. W sobotę przy wejściu do doliny była długa kolejka turystów zmierzających ku krokusom. Powiem szczerze, sądziłam że krokusy są tylko w pewnych miejscach doliny, a tu się okazało, że cała dolina jest nimi zasypana. Piękny to widok. Nie ma co opisywać tylko trzeba to zobaczyć.
krakusy 27.04.2013 w dolinie
Dolina Chochołowska z krokusami