Jedziemy do Birmingham!!
Zasadniczo jedziemy z wizytą, ale z pewnością będziemy coś
zwiedzać. Jednak wynalezienie ciekawych miejsc tego miasta nie jest proste. Nie
można dostać zwykłego papierowego, książkowego przewodnika po tej miejscowości,
więc informacji trzeba szukać w Internecie.
A w tym Internecie jest kilka ciekawych propozycji, ale jak
się popatrzy na mapę, to jakoś tak wszystko jest daleko od centrum, jakby poza
Birmingham. Wzbudza to ciekawość i intryguje mocno, bo jakież to dziwne, że tak
duże miasto nie ma w swoim sercu nic ciekawego!? Jednocześnie wytwarza się
pewnego rodzaju niepokój, bo do tych wszystkich odległych miejsc trzeba
dotrzeć, pieszo niestety dość daleko. Rzeczywistość okazuje się jednak nie taka
straszna jakby wskazywał na to Internet i wirtualny świat.
Zacznijmy więc od początku!
Na liście atrakcji miasta Birmingham znajdziemy fabrykę
czekolady Cadbury, miasteczko Szekspira, spacer kanałami miasta, zwiedzanie
dzielnicy jubilerów, spacer śladami Tolkiena, muzeum Thinktank, skansen i
jeszcze kilka innych ciekawostek.
Dla łasuchów zwiedzanie fabryki czekolady, to myślę
wystarczający bodziec do odwiedzenia tego szacownego, największego po Londynie
miasta Anglii. I okazuje się, że nie taki diabeł straszny, bo komunikacja
funkcjonuje świetnie, a pociągiem to tylko kilka przystanków od stacji
centralnej. Warto jednak zaplanować ten pobyt wcześniej i kupić bilety przez
Internet. Pomijając fakt, że są one w tym przypadku nawet tańsze, to nie spotka
nas niespodzianka na miejscu, kiedy na wejście będziemy musieli czekać kilka
godzin. Warto również zastanowić się nad terminem. Oczywiście gdy przyjeżdżamy
na weekend to zbytniego wyboru nie mamy, jednak w tym przypadku czeka nas
zwiedzanie w tłumach. Jak to we wszystkich muzeach, fabrykach oraz innych
miejscach do zwiedzania przechodzi się od pomieszczenia do pomieszczenia. W
weekendy trasa się korkuje i może się zdarzyć, że będziemy czekać na wstęp do
odpowiedniej sali przez kilka ładnych minut. W ogóle na zwiedzanie fabryki
Cadbury trzeba sobie zarezerwować dwie do trzech godzin. Największymi łasuchami
są dzieci, więc muzeum przygotowane jest właśnie dla nich. Jest tutaj wiele
zabaw, sale kinowe i oczywiście degustacja czekolady wraz z pokazem wykonywania
czekoladek. Dorośli muszą się jednak przygotować językowo, bo nie ma ekspozycji
w innych językach niż angielski. Również filmy przedstawiające historię
czekolady i rodziny Cadbury są w angielskiej wersji językowej. Co z resztą
jakby nie może dziwić.
W 1879 roku rodzina Cadbury kupiła tereny na południe od
Birmingham i stworzyła tam miejsce dla rozwijającego się przedsiębiorstwa.
Dwóch braci Cadbury miało wiele pomysłów na rozwój rodzinnego businessu i
pomimo sceptycyzmu ojca udało im się stworzyć świetnie prosperującą firmę. Z
czasem dokupili wokoło fabryki duże połacie ziemi, na której powstało
miasteczko pracownicze. Sam teren fabryki, a później miejscowość otrzymały
nazwę Bournville od nazwy lokalnej rzeki oraz francuskiego „ville”, jako
miasto. Bracia mieli bardzo socjalistyczne i lewicowe podejście do pracowników.
Chcieli stworzyć lepsze warunki ich życia, dbali również o ich zdrowie.
Oczywiście zakup ziemi poza Birmingham był dobrze przemyślany. Dawał możliwości
rozwoju, ale również znajdował się w obrębie kanałów oraz linii kolejowej, co
zabezpieczało logistykę fabryki. Jeśli ktoś ma czas pewnie warto się wybrać w
głąb tego miasteczka pracowniczego.
Podczas naszego spaceru po centrum miasta korzystałyśmy z
trzech nawigacji, ale w zasadzie żadna nie spisała się na medal. Może to stare przyzwyczajenie,
ale papierowa mapa jest niezawodna i myślę, że gdybyśmy takową miały szybciej
dotarłybyśmy do różnych celów. Ale nie ma co narzekać i tak udało się wiele,
jak na krótki weekendowy wypad.
Birmingham leży nad niewielką rzeczką Rea, a w latach dwudziestych XIX w. stworzono w mieście olbrzymi system kanałów, który poszerzał możliwości transportowe oraz dostęp do zasobów naturalnych i paliw, dla ciągle rozwijającego się miasta. Bowiem już od XV w. to niesamowite miasto rozwijało się w przeróbce metali i produkcji broni. Z niewielkiej mieściny rozwinęło się do miasta liczącego aktualnie ponad 1,1 mln mieszkańców. Jeśli się dobrze orientuję, to wzdłuż tych kanałów można by dopłynąć lub dojechać, na przykład na rowerze do Londynu. System kanałów jest bardzo ciekawym miejscem znajdującym się w starej, odrestaurowanej części miasta. Przemierzając tę przestrzeń pięknymi chodnikami można pooglądać cudowne kamienice z czerwonej cegły, budynek starego żurawia, ciekawe restauracje i wynurzające się zza starych budynków nowe wieżowce. Ciekawe doświadczenie, gdy do zabytkowych cieków wodnych przechodzisz przez współczesne, olbrzymie centra handlowe.
Każdorazowo ciekawym doznaniem jest zobaczenie miasta z
góry. Taką możliwość dają tarasy widokowe znajdujące się w bardzo ciekawym i
nowoczesnym budynku miejskiej biblioteki (www.libraryofbirmingham.com). Bibliotekę
otwarto w roku 2013 i jest to największy obiekt tego typu, czyli biblioteka
miejska, nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale w całej Europie. Jeżeli komuś biblioteka
kojarzy się z dziwnym miejscem, gdzie trzeba zachować ciszę i przeciskać się
między regałami, to powinien tym bardziej odwiedzić to miejsce. Już sam budynek
zlokalizowany pomiędzy starymi zabudowaniami, mający przedziwną konstrukcję
poprzesuwanych prostokątów ze złotą wieżą na szczycie wzbudza zainteresowanie,
a wnętrze obala wszelkie mity dotyczące czytelni. Elewacja z okręgami ma
odnosić się do przemysłowego dziedzictwa miasta, a wnętrze to nowoczesny świat,
który poprzez edukację ma zmieniać życie mieszkańców i nie tylko. Tarasy
widokowe usytuowane są na 9, 7 oraz 3 piętrze. Wnętrze z jednej strony
przyciemnione w innych miejscach kolorowe z ruchomymi schodami po środku jest
po prostu wspaniałe, działające na wyobraźnię i wzbudzające duże emocje.
Nasz widok z góry nie był może zbyt imponujący, bo centrum
miasta jest aktualnie mocno przebudowywane. Prace mają zostać zakończone w roku
2019. Z dołu i z góry widać, jak architekci radzą sobie z połączeniem historii
z nowoczesnością. Oj, mają co robić. Żeby przytoczyć tylko jeden przykład
Bullring, gdzie nowoczesne centrum handlowe otacza wiekowy kościół św. Marcina.
A i na terenie budowy widać, że postęp przyjmie w swe ramiona tradycję.
Shakespeare to najwybitniejszy pisarz Wielkiej Brytanii i
chyba można powiedzieć jej dobro narodowe. Żył zaledwie 52 lata, ale pozostawił
po sobie ogromną spuściznę. Urodził się on w Stratford-upon-Avon w sumie
niewielkim mieście oddalonym od Birmingham o około 38 kilometrów. Możemy w tej
miejscowości zwiedzić kilka obiektów związanych ściśle z życiem tego wielkiego
pisarza. Jest to między innymi dom jego narodzin, dom, gdzie mieszkał ze swoją
rodziną oraz dom, w którym mieszkała jego córka z mężem (www.shakespeare.org.uk). Poza
niewielką ilością przemysłu, który jest tutaj prowadzony, to właśnie turystyka
napędza koło zamachowe tej okolicy. Co ciekawe zakupiony w organizacji
Shakespeare Birthplace Trust bilet, upoważniający do odwiedzenia pięciu
budynków jest ważny przez rok. Jest również kilka obiektów w mieście, które są
dostępne na innych zasadach i dysponują własnymi wejściówkami, jak na przykład
szkoła.
Dziedzictwo Szekspira lepiej odwiedzić przyjeżdżając tutaj samochodem,
bo dom matki oraz posiadłość rodziny żony pisarza są oddalone od centrum, więc
wskazane jest mieć jakiś środek lokomocji. W okresie zimowym należy również
zwrócić szczególną uwagę na godziny oraz terminy otwarcia obiektów. Z pewnością
ogrody angielskiej zabudowy wyglądają ciekawiej w okresie letnim, ale jak się
nie ma co się chce, to się lubi co się ma. Znajomość angielskiego oczywiście
bardzo wskazana, bo pomimo krótkich opisów pomieszczeń w różnych językach, to
eksponaty jednak opisane są w języki wieszcza. Poznać można tutaj nie tylko
życie miejskie XVI w., literaturę, czy rozwój języka, ale również dowiedzieć
się co nieco o medycynie tamtych lat. Bardzo ciekawe miejsce!
Birmingham można porównać do cebuli. Z zewnątrz nie wygląda
imponująco, ale jak rozpoczniemy zdejmować poszczególne warstwy, to powoli,
powłoka za powłoką docierać będziemy do pełnego witamin i wartościowego
wnętrza. Może na koniec rozpłaczemy się
z wrażenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz