wtorek, 15 kwietnia 2014

Sezon narciarski 2013/2014



Dziwna była ta zima 2013/2014 w Polsce. W zasadzie można powiedzieć, że jej nie było. Temperatury najwyższe od lat, a opady śniegu najmniejsze odkąd pamiętam. I tak każdy miał powód do narzekania. Górale, bo nie zarobili, a narciarze, bo nie poszaleli na deskach. Większość ośrodków działało dzięki sztucznemu naśnieżaniu i dziwnie wyglądały te białe paski na tle czarnego otoczenia. Jakież niesamowite było wrażenie, gdy jadąc do Istebnej w grudniu przejeżdżało się przez czarny, nieośnieżony Ustroń czy Wisłę. Dopiero za przełęczą Kubalonką pojawiał się śnieg i na stokach w Istebnej (Złoty Groń i Zagroń) można było trochę pojeździć. Tak oto w tą zimę na tych właśnie stokach udało nam się spędzić kilka godzin. Dokładnie 6, po dwie godziny w trzy różne soboty. Nawet w weekend 3-6 stycznia 2014 śniegu nie było. W ten weekend zwiedziłyśmy okolicę z zameczkiem prezydenta, trasą planetarną i trójstykiem granic w Istebnej. Trzeba przyznać nawet bez śniegu można w Istebnej i okolicy miło spędzić czas.

Aby jednak tradycji stało się zadość trzeba było znaleźć jakieś miejsce gdzie można oddać się białemu szaleństwu. Aby nie doznać szoku termicznego tym razem padło na słoneczne Włochy i Livigno. 


Livigno to miejscowość usytuowana na północy Włoch, niedaleko granicy ze Szwajcarią i stanowi przygraniczną strefę bezcłową. Wioska rozciąga się na długości 12 kilometrów i leży na wysokości 1816 m.n.p.m. Z e względu na swoje położenie Livigno zapewnia dobre warunki śniegowe. Jakież ogromne wrażenie zrobiły na nas warstwy śniegu zalegające na dachach budynków (jakieś 50 cm). Na tarasie przy naszym apartamencie było około 1,5 m śniegu. 

Można tutaj oddawać się narciarstwu na obszarze dwóch gór leżących po obydwu stronach miejscowości. W sumie do dyspozycji jest ponad 115 km tras o różnym stopniu trudności. Trzeba zaznaczyć, że ośrodki narciarskie Mottolino i Carusello ciągle się rozbudowują. Sądząc po częstotliwości spotykania języka polskiego i rosyjskiego podczas jazdy wyciągami należy stwierdzić, że ośrodek ten jest bardzo popularny wśród tych dwóch narodów. Urlop był bardzo udany i zaspokoił coroczną potrzebę białego szaleństwa. Trzeba jednak zaznaczyć, że aby dotrzeć do Livigno trzeba przejechać kawał świata. Z Katowic jest to odległość ponad 1000 km i stanowi to jedyną niedogodność tego miejsca.