czwartek, 9 lutego 2017

Park Narodowy Talampaya






Park Narodowy Talampaya znajduje się w prowincji La Rioja. Park zajmujący obszar 215 000 ha rozpościera się po środku pustki. Tereny te są bardzo rzadko zamieszkane. Około 30 km na zachód od wejścia do parku znajduje się wioska Pagancillo, a około 30 km dalej miasteczko Villa Union. W drugą stronę, powiedzmy na wschód od parku, znajduje się Patquia, około 140 km od wejścia. Przez Patquia przelatuje główna droga prowadząca z miejscowości La Rioja do Cordoby, czy Buenos Aires na przykład. Znajduje się tutaj dworzec autobusowy, a przy nim jedyna restauracja. Punkty sprzedaży biletów otwierane są na ogół krótko przed odjazdem autobusów, a restauracja w czasie sjesty serwuje tylko napoje. Większość wskazówek sugeruje, że najlepszym miejscem na odwiedzenie przedmiotowego parku jest dostanie się do Villa Union. 
Tylko w zasadzie, żeby dowiedzieć się jak tam dotrzeć to trzeba znaleźć się w Argentynie bo w Internecie ciężko znaleźć informacje na ten temat. I faktycznie wybór tego właśnie miasteczka może być uzasadniony. Villa Union choć niewielkie dysponuje udogodnieniami, których ze świecą szukać w pozostałych wymienionych wsiach. Znajdziemy tutaj przede wszystkim bank, dworzec autobusowy i agencje turystyczne. Z Pagancillo też oczywiście się wydostaniemy i dotrzemy do parku, ale już z banku nie skorzystamy. Patquia z kolei jest dość daleko, żeby dojechać na zwiedzanie parku, a i z noclegiem może być problem, o banku nie wspominając. Ogólnie rzecz biorąc okolica ciekawa i atrakcji poza parkiem można znaleźć więcej, ale najlepiej mieć własny transport. Jeśli dotrzemy do Villa Union możemy skorzystać z agencji turystycznych, które mogą nam zorganizować czas i wizyty w poszczególnych atrakcjach tego regionu.  
Mara Patagońska
Park Talampaya stanowi ochronę pustynnej doliny, kanionu wyschniętej rzeki Talampaya. Powstał pierwotnie jako rezerwat w 1995 roku, dwa lata później przemieniono go na park narodowy, a w roku 2000 wraz z pobliskim Ischigualasto został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Podobno tereny te obejmują wiele znalezisk archeologicznych od petroglifów datowanych na 10 000 lat p.n.e. po stare zabudowania mieszkalne. Skały otaczające dolinę mają wysokość od 80m do 143m. Niestety aby zobaczyć wszystkie cuda parku trzeba dobrze trafić. Często pogoda może pomieszać nam szyki. Na głównej stronie internetowej parku można zapoznać się z podstawowymi informacjami o metodach zwiedzania http://www.talampaya.com/.
 Wycieczki poruszają się tylko w obecności przewodnika. Raczej nie można oczekiwać oprowadzania w języku obcym, tylko hiszpańskim. Teren parku jest ostoją między innymi dla lam, mary patagońskiej, różnych papug i kondorów. Oczywiście charakterystycznym elementem kanionu są skały, które naturalnie przez przewodników zostały ochrzczone na przykład, jako katedra, mnich, czy wielbłąd (dla mnie kaktus), itp. 
Wycieczki standardowo mają cztery lub pięć przystanków. 
Petroglify
Turyści podziwiają petroglify, czyli naskalne rysunki sprzed tysięcy lat, potem zatrzymują się pod Chimenea del Eco, czyli naturalnej komorze echa i sprawdzają ile razy echo powtórzy ich okrzyk. Przy komorze echa jest ogród botaniczny, gdzie ewentualnie zostaniemy poczęstowani przesłodzoną kawą. Odwiedza się jeszcze katedrę, czyli olbrzymie pionowe skały z czerwonego piaskowca i na koniec podjeżdża pod samotnie stojące kolumny skalne o przedziwnych kształtach. Jeśli się uda i pogoda dopisze można jeszcze odwiedzić najwęższą część kanionu, gdzie skały zbliżają się do siebie na odległość 7 metrów. Niestety nam nie było to dane.
Wielbłąd, czy kaktus?
To był mój pierwszy wielki kanion, jaki odwiedziłam w życiu, porównywany w przewodniku z kanionem Kolorado. Chyba zbyt dużo oczekiwałam. Jak dla mnie przełom Dunajca robi większe wrażenie szczególnie, że można go zobaczyć z góry.
I tak w zasadzie kończy się wspomnienie Argentyny. Można jedynie jeszcze napomknąć o miejscowości Tucuman (San Miguel de Tucumán), 
Tucuman, ratusz
która wpisała się w historię Argentyny, jako miejsce gdzie w 1816 roku kongres zatwierdził powstanie Zjednoczonych Prowincji, co następnie przekształciło się 
w dzisiejszą Argentynę. Bardzo ciekawe miasto, ale zwiedzane jedynie podczas oczekiwania na kolejny autobus, a to za krótko. Może następnym razem.

Wszystkim wybierającym się do Argentyny pozostaje jedynie polecić odwiedzenie w miarę możliwości również północy tego kraju. A ja może kiedyś wybiorę się na południe! Jednak najpierw jeszcze trochę powspominam podczas oglądania audycji Agent Gwiazd w TVN, bo drugi sezon będzie podążał naszym śladem. Co to się porobiło, najpierw Dakar, a teraz Agenci nas naśladują ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz