Który to już raz w Tatrach, trudno powiedzieć. Tym razem
obrałyśmy kierunek Tatry Słowackie - Rohacze. Jedziemy do miejscowości Zuberec,
która według przewodników jest najlepszym miejscem wypadowym w góry.
Niniejszym podajemy może trochę nietypowy, bardziej szczegółowy opis odbytych spacerów.
Czy uda się kiedyś przejść całe Tatry?? Zobaczymy.
Powierzchnia Tatr wynosi 785 km², z
czego w granicach Polski znajduje się 175 km². Długość grani Tatr Zachodnich
wynosi 42 km. Polską grań Tatr Zachodnich mamy prawie zdeptaną, nie licząc
Bystrej bo przegoniła nas burza.
Nazwa Rohacze to termin
określający najbardziej interesującą część Tatr Zachodnich w Słowacji. W skład
Rohaczy wchodzi Rohacz Ostry i Płaczliwy, także Hruba Kopa, Banówka, Pachoł
oraz dalsze szczyty i przełęcze na zachód aż do Jałowieckiej Palenicy.
Popularność Rohaczy bierze się z faktu, że jest to jedyna trasa graniowa w
Tatrach słowackich nieco podobna do Orlej Perci, choć podobno znacznie
łatwiejsza.
Naszą przygodę
rozpoczynamy od zaparkowania samochodu przy hotelu Sindloviec. Parking tam nie
jest płatny. Doliną Rohacką udajemy się szlakiem czerwonym do Tatliakowej
chaty, tam szlakiem niebieskim idziemy Smutną Doliną do Smutnego Sedla leżącego
na wysokości 1963 m n.p.m. Czerwonym szlakiem udajemy się na Płaczliwy Rohacz (
2125 m n.p.m.), potem na Ostry Rohacz ( 2088 m n.p.m.) Na Ostrym Rohaczu
pojawiają się pojedyncze łańcuchy, lecz nie jest trudno. Następnie docieramy do
Wołowca ( 2064 m n.p.m.) Szlak zmienia kolor na niebieski, docieramy do Rakonia
( 1879 m n.p.m), potem zielonym schodzimy do Zabratu ( 1656 m n.p.m.) i dalej
do Tatliakowej chaty. Długość trasy według mapy to około 8 godzin. Nam zajmuje
to więcej, gdyż napawamy się pięknymi widokami i robimy mnóstwo zdjęć.
Co ciekawe w Słowackim Tatrzańskim Parku Narodowym nie ma
opłat za wstęp. Turystyka może okazać się tańsza niż po stronie polskiej mimo,
iż na Słowacji obowiązuje euro.
W kolejny dzień wykorzystujemy rowery. Jedziemy z Zuberca
do Rohackiej Doliny. Cały czas mamy pod górkę. Nie ukrywam prędkość nie była
zawrotna bo tylko 7 km/h ale myśl o powrocie z górki nastawiała nas
optymistycznie. Zostawiamy rowery na rozdrożu na Adamculi. Stąd udajemy się
niebieskim szlakiem na Rohackie Pleso
(1719 m n.p.m) po drodze mijamy Rohacki wodospad. Potem zielonym wokół stawów ( Tretie, Druhe, Velke) dochodzimy do Smutnej Doliny, schodzimy do Tatliakowej chaty i czerwonym szlakiem wracamy do Adamculi gdzie czekają na nas rowery. Trasa wokół jezior to 3,30 h. Z górki osiągnęłyśmy na rowerach prędkość ok. 40 km/h. Średnia wyszła więc całkiem przyzwoita, ha, ha.
(1719 m n.p.m) po drodze mijamy Rohacki wodospad. Potem zielonym wokół stawów ( Tretie, Druhe, Velke) dochodzimy do Smutnej Doliny, schodzimy do Tatliakowej chaty i czerwonym szlakiem wracamy do Adamculi gdzie czekają na nas rowery. Trasa wokół jezior to 3,30 h. Z górki osiągnęłyśmy na rowerach prędkość ok. 40 km/h. Średnia wyszła więc całkiem przyzwoita, ha, ha.
Oby tylko nie padało bo plan należy zrealizować. Pobudka
z samego rana i kolejny dzień idziemy w góry. Tym razem odbijamy na szczycie/grani
w prawo. Hm, to znaczy w lewo według mapy, a w prawo w rzeczywistości. Czyli
scenariusz się powtarza. Zostawiamy samochód na parkingu przy hotelu
Sindloviec. Idziemy Rohacką Doliną do Smutnej Doliny na Smutne Sedlo. I tu
właśnie zmierzamy w przeciwnym kierunku. Czerwonym szlakiem idziemy na Trzy
Kopy ( 2136 m n.p.m.) następnie na Hrubą Kope ( 2166 m n.p.m.) i dochodzimy do
Banikov ( 2176 m n.p.m). Trasa jest trudna a my nie mamy wykupionego
ubezpieczenia, zbyt szybko się wszystko potoczyło. Warto tutaj wspomnieć, że po
stronie Słowackiej za akcję ratowniczą z użyciem śmigłowca płaci poszkodowany,
lepiej chyba w przyszłości dmuchać na zimne i zakupić ubezpieczenie przed
wyjazdem. Dochodzimy do Banikovskiego sedla i tu zapada decyzja, że koniec tego
dobrego na dziś, pora schodzić na dół. Podczas zejścia natrafia się mała
kontuzja kostki, czy stopy. Stopa boli przy nieodpowiednim stąpnięciu. Dobrze,
że apteczka została wzięta i mogę wykorzystać bandaż do usztywnienia kostki.
Pomaga i powolnym krokiem jestem w stanie zejść na dół. Żółtym szlakiem
schodzimy do rozdroża na Adamculi by dalej roztoczańską doliną dojść do
parkingu. Znów intensywny i ciężki dzień. Dostajemy dwa dni wolnego od gór,
deszcz pada i nie ryzykujemy wyjścia w góry w taką pogodę. Zuberec leży 38 km
od Liptowskiego Mikulaszu gdzie jest duży Aquapark Tatralandia, a jeszcze
bliżej są baseny termalne w Oravicach. My nie pomyślałyśmy i nie zabrałyśmy
strojów kąpielowych, można było w niepogodne dni skorzystać z basenów. Cóż,
innym razem.
Ostatnie wyjście w góry to przejście niebieskim szlakiem
z Zuberca na Brestovą ( 1934 m n.p.m). Szczytami, szlakiem czerwonym, idziemy kolejno
na Salatin ( 2048 m n.p.m.) , Spalena ( 2083 m n.p.m.), Pachola (2167 m n.p.m.).
Dochodzimy do Banikovskie sedlo i znowu żółtym szlakiem wracamy do Adamculi.
Ten dzień był obfity w niespodzianki. Po pierwsze na szlaku pełno było grzybów,
prawdziwków z „prawdziwego” zdarzenia, pojawia się dylemat co robić- wszak w
parku narodowym nie wolno zrywać grzybów i jesteśmy na początku naszej drogi
dziś. Co zrobiłyśmy pozostanie naszą słodką tajemnicą. Druga piękna
niespodzianka to stado kozic górskich około 5 szt., które spokojnie zajadało
trawę i pozwoliło się sfotografować z dość bliskiej odległości.
Co przeszłyśmy wiedzą tylko nasze nogi, czego się
nauczyłyśmy wiedzą nasze umysły, a co widziałyśmy zapadło w naszej pamięci, bo
zdjęcia z pewnością nie oddają tego piękna, ciszy i spokoju.
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń