wtorek, 24 października 2017

Tatry inaczej!

Tegoroczny wypad wrześniowy w Tatry był zupełnie inny niż dotychczas. Tym razem nie zdobywałyśmy najwyższych wzniesień, lecz z dolin podziwiałyśmy piękne górskie szczyty. Wybrałyśmy się do Murzasichle, tam nocowałyśmy w Leśnym Zaciszu by uniknąć hałasu i tłumów turystów. Bez pośpiechu, powoli - czasu miałyśmy dużo. Założeniem było zobaczyć największy polski wodospad Siklawa.


Jednak jak to czasami bywa, człowiek tak się zakręci w swoich planach, wyobrażeniach i dniu codziennym, że w końcu wszystko pokręci i tak z Siklawy zrobiła się Siklawica. Niby dwa wodospady w naszych pięknych i kochanych Tatrach, ale jakoś tak zupełnie w różnych częściach tego urokliwego miejsca. 
I o ile pierwszy ma wysokość około 70 m, to drugi już tylko około 23 m. Ale może nie o wysokość tu chodzi, a raczej o piękno natury.

Dolina Białego
Dolina Białego



No tak, na mapie wyraźnie napisano nazwę wodospadu, ale zawiodło czytanie ze zrozumieniem. Podobno nazwa Siklawicy pochodzi od Siklawy, czyli byłyśmy blisko. Siklawica cieszy się również dużą popularnością i wielu turystów podchodzi pod północną ścianę Giewontu, by zobaczyć ciek wodny spadający z 23 metrowej ściany skalnej. Jak to śpiewają kibice „Polacy, nic się nie stało” i faktycznie nic to, będzie okazja znowu wybrać się w te piękne góry. Trzeba przecież zobaczyć największy z polskich wodospadów, wyższy od Niagary. Dla porównania wysokość Niagary to około 50 m, a Siklawa ok. 70 m, tylko przepływy są jakby trochę inne. 

Po zobaczeniu więc jednego z tatrzańskich wodospadów Doliną Strążyńską, czerwonym szlakiem, wracamy do centrum Zakopanego. Od razu widać, że to bardziej znany szlak, po drodze mijamy bowiem tłumy turystów.
widok na Giewont


Dolina Strążyńska











Tego samego dnia wybrałyśmy się jeszcze, to już planowo, z rozmysłem i zrozumieniem, Doliną Złotą na Rusinową Polanę przez Sanktuarium Maryjne na Wiktorówkach. Historia powstania sanktuarium wiąże się z faktem objawienia, które wydarzyło się w tym miejscu w roku 1860. Wtedy to kilkunastoletniej pasterce Marysi Murzańskiej ukazała się Matka Boska prosząc o upominanie ludzi by nie grzeszyli i pokutowali za własne winy. Objawienie nie zostało oficjalnie potwierdzone przez Kościół. Na drzewie w miejscu objawienia najpierw pasterze powiesili obrazek Matki Boskiej, który następnie zastąpiono trwalszym wizerunkiem malowanym na szkle. Sanktuarium to niewielki drewniany kościół na kamiennej podmurówce wybudowany w stylu podhalańskim.

Sanktuarium Maryjne na Wiktorówkach

tablice pamiątkowe










A na Rusinowej Polanie były takie widoki:
 


Kolejny dzień okazał się równie spokojny. Postanowiłyśmy przejść „Drogę Królewską” w Białce Tatrzańskiej. Nazwa drogi związana jest z krążącymi legendami o królu Janie Kazimierzu, który z pomocą górali przemierzał tę drogę. Podobno w dowód wdzięczności, w późniejszych latach Białka cieszyła się licznymi nadaniami od króla. Ruszamy pieszo spod wyciągu w Kaniówce i podziwiamy ile się tutaj zmieniło. Co nas zainspirowało na przejście tym szlakiem? Być może wspomnienia młodości, gdzie wraz z kolonistami przemierzano tę trasę, a może audycja w trzecim programie Polskiego Radia i chęć przejścia śladami reporterki Izabeli Wożniak: http://www.polskieradio.pl/9/201/Artykul/1843611,Gory-narty-ryby-i-oscypki-czyli-Trojka-wraca-do-korzeni-w-Bialce-Tatrzanskiej

Co ciekawe obecnie szlak jest oznakowany, jako trasa spacerowa z Kaniówki. Należy iść zielonym szlakiem przez Horników Wierch, tam zmieniamy trasę na czerwoną, która dochodzimy do wyciągu narciarskiego w Kotelnicy Białczańskiej. 


Sami sprawdźcie, co można zobaczyć po drodze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz