czwartek, 24 września 2015

3 najmniejsze kraje Europy



Trzy najmniejsze kraje Europy to Watykan, Monako i San Marino. Należą też do piątki najmniejszych Państw świata.  San Marino i Watykan to jedyne państwa enklawy w Europie. Całe granice Watykanu mierzące 3, 2 km można przejść w około godziny. Można zaznaczyć, że długość granic Polski wynosi 3511 km, w tym granica morska 440 km. Spędziwszy dzień
w Monako można to państwo-miasto obejść wszerz i wzdłuż. San Marino sprawia trochę większy problem, bo teren górzysty i powierzchnia większa, ale w sumie jeden dzień wystawcza na zwiedzenie najciekawszych miejsc i trochę okolicy. Wszystkie trzy państwa są mniejsze od moich ukochanych Tarnowskich Gór (83,47 km2) nie mówiąc już o mniej ukochanych Katowicach (164,64 km2), których powierzchnia spokojnie objęłaby wszystkie trzy państwa.
Podział świata jest bardzo dziwny. Wszystkie trzy najmniejsze państwa europy zmieściłyby się na terenie jednego polskiego miasta. Jednak cała Polska nie może poszczycić się bogactwem równym choćby jednemu z nich. Co mają w sobie te kraje, czego Polsce brakuje? Nie mają zasobów naturalnych, dwa z nich nawet nie mają dostępu do morza, ale też nie mają deficytów budżetowych.
San Marino (pow. 61 km2) – święty Marinus/Marino utworzył w 4 w. n.e. na górze Titano małą wspólnotę chrześcijańską, która uważana jest za najstarszą republikę świata. Władza ustawodawcza sprawowana jest w tym kraju w dość specyficzny sposób, bo co pół roku wybieranych jest dwóch kapitanów regentów, którzy razem pełnią rolę głowy państwa. Obowiązującą walutą jest euro, a emitowane w niewielkich ilościach monety mają wartość numizmatyczną. Państwo zarabia głównie na turystyce, ale też na rynku filatelistycznym. Kraj posiada kilka miast, ale większość turystów trafia tylko do stolicy gdzie można wykorzystać strefę celną z niskimi cenami alkoholi i perfum oraz zobaczyć największe zabytki tego kraju. Przez kraj przepływają dwie rzeki, ale ciężko dojrzeć je z Monte Titano.
San Marino posiada własną drużynę piłkarską. Polacy zagrali z nimi dotychczas 8 meczy
i wszystkie wygrali. Pamiętnym spotkaniem jest mecz z 01.04.2009 (nie jest to prima aprilis)
w Kielcach podczas eliminacji do Mistrzostw Świata, kiedy to Polacy wygrali 10:0.
Księstwo Monako (pow. 2,02 km2) – drugie po Watykanie najmniejsze państwo świata. Całkowita długość granicy lądowej wynosi 4, 4 km i oddziela ona Monako od Francji.  Podobno Monako z ponad 18 tys. mieszkańców na km2 jest rejonem o największej gęstości zaludnienia
w Europie i drugim na świecie po Makau. Monako słynie z tego, że jest jednym z rajów podatkowych. Najbardziej znanymi elementami Monako są port jachtowy i Casino, opływające luksusem. W Monako kręci się elita finansowa świata, co widać na każdym kroku. Fani motoryzacji mogą zobaczyć tutaj na własne oczy samochody warte niejedną willę w Polsce. Nocleg w tym mieście-państwie z pewnością nie mieści się w kosztorysie podróży niskobudżetowej. Choć bogactwo uderza z każdej strony, a może właśnie z tego powodu, to kraj ten jest bardzo bezpieczny. Samochody o niewyobrażalnej mocy silników spokojnie zatrzymują się przed każdym przejściem dla pieszych. Państwo to można spokojnie przespacerować wszerz i wzdłuż w ciągu jednego dnia lub zwiedzić podróżując lokalnymi autobusami. Bilet całodobowy kosztuje 5, 50 Euro. Podstawą gospodarki są usługi, jak bankowość, turystyka i handel nieruchomościami. Budżet zasila również emisja znaczków pocztowych. Ulokowały się tu firmy produkujące żywność, urządzenia precyzyjne oraz farmaceutyki. Od 1974 roku odbywa się tutaj co rok najsłynniejszy festiwal cyrkowy świata. Ceny biletów kształtują się w granicy 20-190 Euro.
Watykan (pow. 0,44 km2) – najmniejsze, ale też chyba najbardziej rozpoznawalne państwo świata, siedziba władz Kościoła katolickiego. Posiada również najkrótszą na świecie linię kolejowa o długości około 300 m. Państwo ściśle strzeżone, do którego dostęp mają wybrańcy lub goście po wykupieniu biletu i w towarzystwie przewodnika. Tworzy enklawę na terenie Włoch. Jest około 500 osób, które posiadają obywatelstwo watykańskie, a zamieszkuje je ok. 700 osób. Jan Paweł II stwierdził kiedyś, że Watykan jest najbardziej zmilitaryzowanym krajem świata, gdyż mniej więcej, co dziesiąty obywatel jest żołnierzem. Zatrudnionych w państwie Watykan jest około 3000 osób.

Naszym pierwszym przystankiem podczas tego wyjazdu była Piza, miasto Galileusza. Ta niewielka miejscowość leżąca nad brzegami rzeki Arno przyciąga tłumy turystów spragnionych zobaczyć Pole Cudów z dzwonnicą, czyli krzywą wieżą. To właśnie podobno tutaj w katedrze Galileusz obserwując zawieszony żyrandol wpadł na teorię wahadła, a zrzucając różne przedmioty z wieży udowadniał zasady swobodnego spadku ciał. Naocznie chciałyśmy zobaczyć, czy wieża jest krzywa, czy może już prosta. Czy prace polskiego profesora Politechniki w Turynie Michała Jamiołkowskiego przyniosły pożądany skutek? Plac Cudów jest najciekawszym chyba miejscem w Pizie i dlatego tutaj skupia się największy ruch turystyczny. Jest to jednak typowa, piękna, włoska miejscowość w Toskanii, gdzie można miło spędzać czas podziwiając przecudne krajobrazy.

Do Księstwa Monako przedostałyśmy się z Pizy pociągiem. Monako to trochę inny styl, uderza bogactwo. Niesamowite, olbrzymiej wartości jachty, którymi na przykład zamiast taksówką można przemieścić się pod Hotel. Ogrom ludzi w kasynie i restauracji obok niego, miasto, które nie śpi. Ilość ludzi na ulicach w nocy nie różni się znacznie od dnia, a może nawet w nocy jest ich więcej. Mimo skalistego i można powiedzieć górskiego charakteru terenu znajdziemy tutaj kilka ciekawych parków. Oczywiście trzeba przespacerować się pod pałac książęcy, do katedry, popatrzeć na morze i pobłądzić wąskimi, stromymi ulicami, po których pędzą bolidy Formuły 1 oraz zobaczyć słynny na całym świecie namiot cyrkowy.  Z pewnością ciekawe miejsce, ale dla nas mających ograniczone środki finansowe trochę obce. Z powodu braku miejsc noclegowych w przystępnej cenie jeden dzień musiał nam wystarczyć na zapoznanie się z tym obszarem.

Kolejny odcinek podróży pokonałyśmy ponownie pociągiem, wróciłyśmy na teren Włoch, do miejscowości Rimini. Miejsca urodzenia sławnego włoskiego reżysera filmowego Federico Felliniego. Miasto nad Adriatykiem o dwóch zupełnie różnych obliczach. Z jednej strony torów kolejowych Rimini to starożytne miasto z pięknymi kościołami, placami, starymi murami. Na przykład można tutaj podziwiać bramę triumfalną Arco d’Augusto z 27 r. p.n.e., czy XVIII-wieczny targ rybny z fontannami w kształcie ryb, gdzie produkty były myte. Po przeciwnej stronie torów rozpościera się nadmorska riwiera z drogimi hotelami, piaszczystymi plażami, leżakami hotelowymi na tych plażach, restauracjami i klubami. Rimini stanowi bowiem bardzo popularny wśród Włochów nadadriatycki kurort. Ciekawe połączenie nowego i starego, a każda część ma swój urok. Pierwszy raz od wielu lat znowu kąpałam się w morzu. Rimini jest doskonałym punktem wypadowym do San Marino.

San Marino kiełkowało w IV w., a potem w średniowieczu uformowało się jako jedna z wielu włoskich miejskich komun, co stanowiło zalążek późniejszej republiki. Państwo usytuowane na Monte Titano z trzema średniowiecznymi fortecami w postaci trzech wież robi wrażenie. Wieże te są chlubą tego państwa i znajdują się w jego herbie. Czytając przewodnik Pascal „Włochy część północna, praktyczny przewodnik” wydanie z roku 2009 można odnieść wrażenie, że nie warto tam jechać. Jak piszą autorzy w stolicy poza wieloma sklepami z alkoholem i perfumami nie ma nic ciekawego, a średniowieczne budowle w rzeczywistości powstały w XIX i XX wieku. Jednak te okolice przyciągają wielu turystów i myślę, że mimo wszystko warto pozwiedzać te wąskie, strome, brukowane uliczki posiadające wiele uroku. Faktycznie alkohole są tanie, a jeśli ktoś wybierze się w grupie z przewodnikiem to z pewnością trafi na degustacje różnych dostępnych trunków. Obsługa sklepów mówi we wszystkich językach świata i chętnie zaczepia turystów. Z wielu placów można podziwiać wspaniałe widoki na dolinę i odległe góry. Nie można pominąć spaceru pomiędzy trzema wieżami, odwiedzić katedrę, gdzie znajduje się grób założyciela republiki i podejść na plac wolności, gdzie znajduje ratusz. A potem można ruszyć dalej w świat.

Tą podróż można by nazwać „koleją przez świat”, bowiem z Rimini ponownie koleją żelazną udałyśmy się do wiecznego miasta. Rzym zaskoczyło mnie bardzo. Myślałam, że jest większy i sprawi więcej problemów, tymczasem wszystkie zabytki są na wyciągnięcie ręki i spokojnie można je zwiedzać pieszo. Tak więc „odhaczyłyśmy” wszystkie najważniejsze budowle tego miasta od Koloseum po Ołtarz Narodu. W Rzymie bardzo przydatne są uliczne zdroje wody pitnej umieszczone co kilkaset metrów na całym terenie miasta. Można pozyskać bezpłatną, zimną wodę pitną bez szukania ukrytych w różnych dziwnych miejscach sklepów. Czasami jedynie trzeba odczekać w kolejce. Oczywiście część zabytków była w remoncie. Największe wrażenie zrobił na mnie chyba Panteon. Ale tak ogólnie to Rzym jest miejscem niesamowitym i chyba nie da się go zwiedzić oraz poznać w całości. Zamiast tradycyjnej trasy turystycznej można sobie wymyślać różne własne drogi. Na przykład iść śladami polaków, Sobieskich, czy Miłosza. Gdyby chciało się tylko zwiedzić wszystkie kościoły tego miasta, to mogłoby zabraknąć życia. Potem fontanny, których w mieście jest bezliku. Kapliczki poświęcone Matce Boskiej usytuowane na fasadach budynków pewnie też mają swoje historie. Ale ogólnie zachwyca włoski klimat i mała czarna pita w szerokiej gamie kawiarenek
i barów od samego rana. Ma się wrażenie, że to jedna wielka rodzina. Wszyscy sobie machają, uśmiechają się oraz całują na powitanie i pożegnanie. Gdzieś z jego powierzchni wyłania się plac św. Piotra i to już inny świat.

 

Patrząc na różne straże pilnujące porządku w Watykanie, państwa gdzie większość obywateli to duchowni, można zastanawiać się nad stanem świata. Dwie straże pilnują wjazdu i wszelkich wejść, a na terenie państwa jest jeszcze straż miejska pilnująca porządku ogólnego. Na zwiedzanie Watykanu z jego dobrami kulturalnymi braknie dnia. Zwiedzanie parków z przewodnikiem to około godzinny spacer. Gdyby ktoś chciał tylko zwiedzić dokładnie muzea watykańskie to potrzebuje całego dnia. Zbiory są ogromne i dotyczą wielu dziedzin sztuki. Co najgorsza droga jest często jednokierunkowa i może się okazać, że nie ma powrotu jeśli coś się przeoczyło. Żeby dojść do miejsca, które pewnie każdy chce zobaczyć, czyli Kaplicy Sykstyńskiej trzeba przejść przez przynajmniej część muzeów. Jest droga krótsza i dłuższa, ale miałam wrażenie, że skrót jest nieznaczący. Po przejściu tych długich korytarzy i sal wypełnionych dziełami sztuki dochodzi się do tej niepozornej sali. Zastanawiałam się jak podczas konklawe mieszczą się w tej malutkiej Kaplicy Sykstyńskiej ci wszyscy biskupi, a jest ich aktualnie ponad stu. Malowidła na ścianach i stropie robią wrażenie, ale nie wolno ich fotografować. Należy zachować ciszę, ale ochrona nie jest w stanie całkowicie ogarnąć tłumu. I tak my wchodząc do Watykanu około godziny dziewiątej wyszłyśmy z niego około godziny siedemnastej zwiedzając ogrody i Kaplicę Sykstyńską oraz przebiegając po muzeach. Osobiście mogę polecić spacer po parkach watykańskich są cudowne, pełne historyjek z życia papieży i miejsc widokowych. Bazylikę św. Piotra odwiedziłyśmy wcześniej i zwiedzałyśmy korzystając z wykupionego audio przewodnika. Przewodnik ten oprowadzał nas po kolei od drzwi wejściowych przez wszystkie kapliczki opowiadając o szczegółach. Trwało to kilka ładnych godzin. Tak więc jak widać, choć Watykan jest niewielki to przy jego znaczeniu dla świata potrzeba kilka dni żeby odwiedzić najistotniejsze miejsca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz