czwartek, 26 stycznia 2017

Prowincja Jujuy



Prowincja Jujuy leży w północno zachodnim narożniku Argentyny, przy granicy z Chile i Boliwią. Hiszpanie podbili te tereny w XVI w. od dzisiejszego Peru. Może to tłumaczyć indiańskie pochodzenie ludności zamieszkującej te obszary. Pomiędzy stolicą tej prowincji, czyli San Salvador de Jujuy przez ok. 150 km, aż do miejscowości Humahuaca rozciąga się Quebrada de Humahuaca.
Wąwóz Humahuaca

Jest to dolina, wąwóz, przez który prowadzi jedna z głównych arterii komunikacyjnych Argentyny, łącząca państwo z Boliwią i Chile. Od wieków stanowi on jeden z głównych szlaków handlowych. Wzdłuż drogi ciągnie się koryto Rio Grande rzeki, która wysycha zimą, a latem przybiera na sile okresowo nawet podtapiając drogę.
koryto Rio Grande


Wzdłuż wąwozu rozciągają się piękne, kolorowe i rzadko porośnięte góry. W roku 2003 Quebrada de Humahuaca wpisano na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. W tym rejonie występują rudy wielu metali, jak żelaza, ołowiu, czy cynku. Stąd też to cudowne i przyciągające turystów ubarwienie okalających te tereny gór. Problem dla ludzi z nizin może stanowić wysokość posadowienia poszczególnych miejscowości. Na przykład Humahuaca leży na wysokości 2.936 m.n.p.m, Purmamarca na 2.192 m.n.p.m, a przepiękne Salinas Grandes na 3.450 m.n.p.m. 

Humahuaca to niewielka miejscowość (wg wikipedii ok. 15 tys. mieszkańców), która jest jednocześnie stolicą Departamentu o tej samej nazwie. Podstawowe źródła dochodu to górnictwo, które jednak aktualnie znajduje się w głębokim kryzysie oraz turystyka. Centrum miasta stanowią zabudowania w stylu kolonialnym na czele z katedrą i ratuszem. Podobno na wieży ratuszowej każdego dnia o godzinie 12 w południe i w nocy otwierają się drzwi, z których wysuwa się figurka misjonarza i udziela miastu błogosławieństwa. Wieść niesie, że mechanizm zegarowy pochodzi z Norymbergii. Katedra to w sumie niewielki kościół. 
Katedra w Humahuaca
Wewnątrz nie wolno robić zdjęć, ale z pewnością warto do niego wejść. Aktualna forma kościoła pochodzi z początku XX w. Na wzgórzu znajdziemy pomnik Monumento a los Héroes de la Independencia (Pomnik bohaterów niepodległości), poświęcony argentyńskiej armii północnej, która podczas wojny niepodległościowej z Hiszpanią stoczyła wiele walk w pobliżu miejscowości Humahuaca. W pobliżu pomnika rzuca się w oczy wieża św. Barbary stanowiąca pozostałości po hiszpańskiej fortyfikacji, gdzie w roku 1837 odbyła się jedna z walk z konfederacją peruwiańsko-boliwijską. 
Humahuaca - widok na pomnik
Z tego pomnika rozpościera się piękna panorama miasta, gór i cudownych kaktusów. Przechodząc przez most nad Rio Grande i idąc na krótki spacer można dojść do gór dzielnicy Peña Blanca. Czerwone i białe pasma rozciągają się przez tą pustelnię. Na jednej z gór można zobaczyć Ołtarz Matki Bożej od Cudownego Medalika. Budowla przykuwa uwagę, choć wydaje się być trochę zaniedbana. Z tych gór rozciąga się piękny widok na dolinę Rio Grande i Humahuacę. Te suche skały z rzadkimi pionowo stojącymi, wielkimi kaktusami przypominają westerny i kojarzą się z dzikim zachodem. Przejeżdżając samochodem terenowym około 27 km szutrową drogą można dotrzeć do punktu widokowego usytuowanego na wysokości 4.350 m.n.p.m. Samochody odjeżdżają z okolic targowiska od godziny 10: 00, gdyż wcześniej słońce nie oświetla odpowiednio celu wycieczki, czyli Serranias de los 14 Colores, zwanego też Serrania de Hornocal. 

Dojazd jest męczący, droga jest kamienista i samochodem rzuca we wszystkie strony. Po drodze można wielokrotnie zobaczyć stada lam. Wjazd na punkt widokowy poza kosztami wynajęcia samochodu kosztuje jeszcze dodatkową opłatę 10 peso/osobę za robienie zdjęć. W cenie 250 peso/osobę wliczony jest przejazd tam i z powrotem oraz 30 minut na podziwianie kolorowych trójkątów skalnych. Trochę mało czasu gdyby chciało się pochodzić po tym terenie, ale na nacieszenie oka i zrobienie zdjęć wystarczy. 

Miejscowości leżące przy Quebrada de Humahuaca są znane i można w wielu z nich znaleźć coś ciekawego. I tak na przykład Purmamarca jest interesującym małym miasteczkiem z wąskimi uliczkami i centralnym placem, na którym odbywa się handel. Można tutaj kupić wiele ciekawych pamiątek w stylu indiańskim. Od 1975 określana jest ona, jako miejscowość historyczna i objęta jest ochroną zabytków. Cała okolica szczyci się swoimi górami, tak też tutaj znajdziemy wzgórze siedmiu kolorów. 
Szlak kolorów w Purmamarca
Purmamarca
Pomiędzy różnokolorowymi formacjami skalnymi prowadzi około 3 kilometrowa trasa, którą można przemierzyć pieszo, rowerem lub samochodem. W zależności od pory roku trzeba jednak uważać na słońce lub wiatr, bo przestrzeń jest otwarta i trudno tutaj na przykład o jakieś zacienione miejsca. Purmamarca stanowi również punkt wypadowy do Chile lub przynajmniej do wielkich solnisk leżących w rejonie Andów, przy drodze nr 52. Możemy wynająć samochód za jakieś 200 peso/osobę, który drogą wijącą się serpentynami w górę, z cudownymi widokami, wzdłuż księżycowych formacji skalnych zawiezie nas przez Cuesta de Lipán i szczyt Altos del Morado o wysokości 4.170 m.n.p.m pod solniska. 
Cuesta de Lipan

Solniska są oddalono od Purmamarki 
o jakieś 70km, a przejazd trwa około godziny. Tam jednak trzeba lub można dokonać dodatkowej opłaty za przewodnika (ok. 100 peso/osobę), który poprowadzi nas w głąb solnisk, do miejsc wydobycia soli i opowie parę słów o tym przedziwnym miejscu. 
Niestety przewodnicy dostępni są chyba tylko w języku hiszpańskim, a w Internecie ciężko znaleźć jakieś szczegółowe dane odnośnie tego miejsca. Oczywiście przewodnik oprowadza nas po konkretnej, ustalonej ścieżce i opowiada swoje historie. Przy okazji w określonych miejscach robi, z wielkim poświęceniem zdjęcia poszczególnym turystom. Jak można wyczytać z niemieckiej wikipedii ta część solnisk ma powierzchnię ok. 212 km2.
Solniska
W wyniku zmian tektonicznych odcięte zostały odpływy kilku rzek, które teraz tworzą te wielkie słone jeziora. Wykorzystując zjawisko odparowywania wody odzyskuje się sól. Grubość warstwy soli dochodzi podobno do 30cm i jest to sól przemysłowa. Proces pozyskiwania soli realizuje się w prostokątnych basenach, których błękit wody jest oszałamiający. 

 Jest to bardzo ciekawe i szkoda, że nie można sobie samemu, spokojnie pochodzić po tej soli.

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Karta komunikacji miejskiej w Buenos Aires


Jeżeli ktoś wybiera się do Argentyny i będzie korzystał z komunikacji miejskiej w Buenos Aires to potrzebuje specjalną kartę.
Pisałam o tym w moim ogólnym opisie naszego wyjazdu.
Ponieważ z racji ostatniej podróży dysponuję taką kartą, to proponuję jej udostępnienie.


Oczywiście udostępnienie bezpłatne pod jednym wszakże warunkiem ;-)
Opowiedzenia o swojej przygodzie podczas cyklicznych spotkań podróżniczych
w Tarnowskich Górach oraz przekazanie karty dalej w obieg!
Jeśli jest ktoś chętny to proszę o kontakt mailowy.

Wodospady Iguazu



Około 1200 km na północ od Buenos Aires znajduje się miejscowość Puerto Iguazú. Można tutaj dotrzeć przy użyciu autobusu, samochodu lub samolotu. Na dworcu autobusowym znajduje się informacja turystyczna oraz wszelkie kasy dla kupna przejazdów do okolicznych atrakcji turystycznych. W informacji turystycznej można porozumieć się w języku angielskim, jednak w kasach posługują się raczej tylko hiszpańskim. Miasto powstało w roku 1901, leży na trójstyku Paragwaju, Brazylii i Argentyny, gdzie rzeka Iguazu wpada do rzeki Parany. Stanowi centrum turystyczne, gdzie bez problemu znajdziemy Hotel, restaurację
i sklepy z pamiątkami. Osobiście polecam „Hostel 10” i restaurację „Pizza Boy” 
(róg A. Misiones i San Martin). 
Trójstyk w Puerto Iguazu
Jedną z atrakcji turystycznych tego miasta jest punkt widokowy na trójstyku, z którego widać rzeki Iguazu i Paranę oraz obszary sąsiadujących państw. Skojarzyło mi się to miejsce z naszym śląskim „Trójkątem Trzech Cesarzy”. Jeśli ktoś ma trochę czasu i ochotę może wybrać się do domu zbudowanego z plastikowych butelek. Budynek znajduje się na trasie autobusu do głównej atrakcji tego regionu, o szczegóły trzeba dopytać 
w informacji turystycznej. Najważniejszym celem turystów w te okolice są Wodospady Iguazú. Podobno największy system wodospadów na świecie. Są szersze niż wodospady Wiktorii i wyższe niż wodospad Niagara. Nazwa wywodzi się z języka Guaraní „y guasu”, co oznacza „wielka woda”. 80% powierzchni wodospadów znajduje się na terenie Argentyny, a 20 % na obszarze Brazylii. Będąc w tym miejscu po prostu trzeba pojechać do Brazylii, żeby ten cud natury zobaczyć z wszystkich możliwych stron. Puerto Iguazu choć znajduje się na terenie Argentyny leży blisko granicy i w zasadzie bliżej stąd do wodospadów po stronie brazylijskiej. Autobus podjeżdża bezpośrednio pod wejście do parku.


Teren wodospadów został odkryty przez Hiszpanów w XVI wieku. Dla ochrony tych terenów w obydwu państwach, utworzono parki narodowe (1934r. w Argentynie, 1939r. w Brazylii), które następnie w latach osiemdziesiątych XX wieku (odpowiednio 1984 i 1986) zostały ujęte na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wodospady rozciągają się na długości około 2,7km. Ich liczba waha się od 150 do 300, która zależy od ilości opadów i tym samym ilości przepływającej wody. Ogólnie przyjmuje się, że system obejmuje 20 większych i 255 mniejszych wodospadów, które posiadają swoje nazwy San Martin, Adam, Ewa, Chico, Ramirez itp. 
Gardziel Diabła
Podobno średnio połowa przepływającej wody dostaje się do „Gardzieli Diabła”, wodospadu 
w kształcie litery „U” o wysokości 82 m, szerokości 150 m i 700 m długości. Przez środek gardzieli przebiega granica pomiędzy Argentyną 
i Brazylią. Huk wody robi piorunujące wrażenie. Do gardzieli podchodzi się specjalnymi kładkami. Szum wody słyszalny jest z daleka i po drodze widzi się specyficzną mgiełkę drobin wody, jednak dopóki nie dojdzie się do celu trudno wyobrazić sobie wielkość tego wodospadu, jego moc. Pomost od strony argentyńskiej prowadzi do szczytu gardzieli, do miejsca, gdzie woda rzeki Iguazu zaczyna spadać 82 metry w dół. Te kłęby wzburzonej, białej wody, wir i hałas jaki temu towarzyszy odbierają 
dech w piersiach. 


Aż trudno sobie wyobrazić, że ta ilość wody mogłaby zniknąć. A jednak podobno w 1978 roku ze względu na susze przez 28 dni panowała cisza. W sumie musiał to być też imponujący widok. Przechodząc kładką do serca wydarzeń zainteresowanym zalecam dokładne rozglądanie się. W tych wodach można zobaczyć żółwie, olbrzymie ryby, a w około wiele gatunków ptaków, motyli i innych zwierząt. Trzeba tylko trochę cierpliwości, wodospad nie ucieknie, a my możemy nacieszyć oko okoliczną fauną 
i florą. Może ktoś będzie miał szczęście i zobaczy sławnego Tucana. Tylko nie róbmy przerw na papierosa! Palenie 
w parku jest zabronione, dozwolone tylko w wyznaczonych miejscach. Ponieważ większość obszaru wodospadów znajduje się po stronie argentyńskiej to tutaj właśnie mamy największe możliwości penetracji tego cudu natury. 

Park Narodowy Iguazu w Argentynie udostępnia kilka tras zwiedzania. Dzięki tym szlakom można wodospady podziwiać z różnej perspektywy. Przechodząc tymi ścieżkami zobaczymy wodospady od dołu, od góry i można powiedzieć nawet od środka. Taki spacer trwa kilka godzin, ale z pewnością warto poświęcić ten czas na spokojne zwiedzenie tego miejsca. Nie zawsze możliwa jest również wizyta na wyspie San Martin, jeżeli więc będzie ona dostępna to trzeba z tego skorzystać. Ten rejs jest wliczony w cenę wejściówki do parku, nie ponosi się dodatkowych kosztów, a z wyspy doskonale widać wodospad San Martin. Agencje turystyczne oferują również różnego typu przejażdżki motorówkami pod wzburzone wody wodospadów. To już jest dodatkowo płatne. W niektórych przypadkach taką wycieczkę odbywa się w stroju kąpielowym, gdyż motorówki podpływają bardzo blisko spadającej wody i wtedy wszystko jest mokre. 


Kiedy już zobaczymy wodospady z bliska można udać się na stronę brazylijską. Tutaj wycieczka jest już dużo krótsza. Idąc trasą wiodąca wzdłuż brzegu rzeki Iguazu mamy doskonałą panoramę całego, ponad 2 kilometrowego odcinka kaskad wodnych leżących po przeciwnej stronie. Tego nie można pominąć! Wyznaczoną ścieżką dochodzi się ostatecznie do pomostu ustawionego na skałach, który wprowadza turystów w głąb „Gardzieli Diabła”. 


Oczywiście spacer tą kładką okupimy kompletnym przemoczeniem, no chyba, że pójdziemy w pelerynie przeciwdeszczowej. Frajda jest wielka, przeżycie wspaniałe, a ubranie w tym klimacie szybko wyschnie, jedynie trzeba uważać na aparaty. I w zasadzie po stronie brazylijskiej to tyle. To znaczy my, ze względu na czas tyle zobaczyłyśmy. Są jakieś dodatkowe trasy spacerowe w parku, ale nie do końca wiem, czy w cenie wizyty, czy płatne dodatkowo i co oferują. My skupiłyśmy się na Iguazu i wodospadach, z pewnością niezapomniane wrażenia.

Właściwie wszystkie słowa są tutaj zbędne, cały ten powyższy opis można by pominąć. Chyba każda notatka w Internecie dotycząca Wodospadów Iguazu konkluduje, że piękne, że trzeba itd. itp. Żadne zdjęcie również nie odda piękna tego miejsca i wrażeń związanych 
z jego zwiedzaniem. Pozostaje więc osobiste doświadczenie organoleptyczne. Powodzenia!

czwartek, 5 stycznia 2017

Buenos Aires


Dżakarandy

Buenos Aires to stolica Argentyny, wielka metropolia, jedno z największych miast Ameryki Południowej i świata. Słynie z tanga, choć indywidualni turyści mogą mieć problem z zobaczeniem tanga poza dzielnicą La Boca. Miłośnicy literatury pewnie wiedzą, że w tym mieście 24 lata swojego życia spędził Witold Gombrowicz. Przybył tutaj w roku 1939, a wyjechał w 1963. W swoich dziełach wspomina niektóre z odwiedzanych miejsca, a Muzeum Gombrowicza we Wsoli pod Radomiem chętnie udziela wszelkich informacji związanych z tym sławnym polskim pisarzem. 

Buenos Aires musiało stanowić na początku XX w. duży ośrodek imigracyjny, gdyż w latach 1906-1911 powstał przy porcie Hotel del Inmigrantes. Nowy duży ośrodek gdzie przybysze mogli spędzić swoje pierwsze dni na nowej ziemi. Udzielano im pomocy medycznej, pośrednictwa pracy oraz dachu nad głową. Ośrodek imigracyjny działał do roku 1953. W roku 1995 budynek został przekształcony w Muzeum Imigracji. Wystawione zdjęcia i eksponaty oraz istniejące ciągle jeszcze wyposażenie tego budynku dają wgląd w życie, jakie wiedli przebywający tutaj ludzie. Wspólne jadalnie, sypialnie i łaźnie. Nadzieja na przyszłość, ale niepewne jutro. Wystarczy niewielka doza empatii, by dreszcz przeszedł po plecach.


Idąc od muzeum w prawo w kilka minut możemy dojść do dworca Retiro, z którego odjeżdżają pociągi i autobusy w najdalsze zakątki Argentyny i nie tylko. Naprzeciwko dworca widoczna wieża anglików (Torre de los Ingleses), jak do 1982 roku nazywała się piękna wieża zegarowa, kiedy to przemianowano ją na  Torre Monumental. 

Wieża stanowiła dar Argentyńczyków pochodzenia angielskiego dla rządu Argentyńskiego z okazji setnej rocznicy Rewolucji Majowej z roku 1810, kiedy to powstał pierwszy, niezależny od Hiszpanii rząd. Rewolucja Majowa uznawana jest za początek niepodległości, a jej symbol "Słońce Majowe" jest częścią godła i flagi. 

Idąc od muzeum w lewo dojdziemy do terenów portowych, dzielnicy Puerto Madero. Kiedyś faktycznie był to teren portu, gdzie rozładowywano do wielkich magazynów różne materiały. Aktualnie budynki starych magazynów przebudowano w lofty oraz drogie restauracje i bary. Na brzegu można podziwiać stare żaglowce, które mogą poruszyć wyobraźnię i zobrazować, w jaki sposób wcześniej podróżowano. Resztę terenu portu przystosowano dla nowoczesnych jachtów, które teraz tutaj cumują. 
Wszyscy ci, którzy chcą zobaczyć i podziwiać przedziwną konstrukcję Puente de la Mujer, czyli mostu kobiet muszą się wybrać właśnie tutaj. Puerto Madero stało się nowoczesną, piękną i drogą dzielnicą stolicy. W pobliżu portu znajduje się również rezerwat przyrody, który w zasadzie nie jest zbyt ciekawy dla turystów. Składa się on z kilku jezior, które jednak są kompletnie zarośnięte i w zasadzie teren ten najlepiej służy miłośnikom joggingu, ale przy odrobinie szczęścia można przy głównym wejściu, w rabacie kwiatowej zobaczyć kolibra. 


Pomiędzy dworcami Retiro i Constitución przebiega 140 metrów szeroka Avenida 9 de Julio. Jedna z największych ulic świata, posiadająca po kilka pasów jezdnych w każdym kierunku i szeroki pas komunikacji miejskiej pośrodku. Na skrzyżowaniu z Av. Corrientes stoi wysoki na 67 metrów obelisk, który został wybudowany w 400 rocznicę powstania miasta. U jego stóp znajdują się wielkie litery BA. Jest to miejsce, gdzie zmierzają wszyscy turyści by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Tutaj też odbywają się różne imprezy od manifestacji po świętowanie meczów piłkarskich.

W stolicy wiele miejsc przypomina o majowej rewolucji z 1810 roku. Między innymi szeroka Avenida de Mayo, którą wybudowano na wzór paryskich bulwarów, kosztem kilku starych i wąskich ulic. Otwarcie tej ulicy nastąpiło w roku 1894, a wiedzie ona z centralnego placu miasta, czyli Plaza de Mayo do Plaza del Congreso. Przy tej ulicy znajdziemy jedną ze słynnych, odwiedzanych również przez Gombrowicza kawiarni Café Tortoni, działającą od 1858 roku. Na Plaza de Mayo znajduje się słynny pałac prezydencki Casa Rosada. 
Budynek zbudowany na ruinach starej fortecy wyróżnia się oczywiście swoją barwą, której pochodzenie tłumaczy się w różny sposób. Z jednej strony wspomina się, że jest to wynik wymieszania koloru białego i czerwonego, stanowiących symbole skłóconych stron politycznych i tym samym zaznaczono jedności Argentyny. Inna wersja mówi o tym, że w XIX wieku kolor różowy był po prostu w modzie. Z balkonów Casa Rosada przemawiali do ludu władcy kraju. Między innymi z tego właśnie miejsca przemawiała do ludzi Evita Peron. 

Przy placu znajduje się również ratusz miasta Buenos Aires oraz wielka, ciekawa Katedra. Plaza de Mayo to miejsce gdzie ciągle protestują Madres de Plaza de Mayo („Matki z Plaza de Mayo”). Jest to jedna z najważniejszych argentyńskich organizacji walczących o prawa człowieka. Na placu spotykają się w każdy czwartek. Impulsem do działania Madres de Plaza de Mayo było zaginięcie do 30 tysięcy osób za rządów wojskowej dyktatury w latach 1976-1983. Podczas swoich protestów domagały się z narażeniem własnego życia wyjaśnienia tych zaginięć, znikania ich własnych dzieci. Kilka obiektów w mieście upamiętnia te „znikania”. Między innymi przy Avenida Paseo Colón znajduje się miejsce upamiętniające Club Atletico, barak gdzie znajdowały się cele i sale tortur uprowadzonych osób. Zdarzenia te do dnia dzisiejszego nie zostały całkowicie wyjaśnione, a winni ukarani.


Na drugim końcu Avenida de Mayo znajduje się duży skwer oraz budynek kongresu. Przed budynkiem rzuca się w oczy wielki pomnik upamiętniający dwa historyczne zjazdy kongresu z lat 1810 w Buenos Aires oraz 1816 r. w Tucuman. Niestety, aby chronić go przed wandalizmem otoczony jest barierami. Wielu bezdomnych stworzyło sobie tutaj swój mały świat, więc normalnym widokiem są sterty różnego wyposażenia wraz z materacami powiązane razem, tworzą skromne gospodarstwa.

Ponieważ wielką czcią nadal cieszy się Evita Peron z domu Duarte, druga żona prezydenta Argentyny Juana Peróna, która jako osoba pochodząca z ludu miała doskonały kontakt ze społeczeństwem niższego stanu, większość turystów udaje się do miejsca jej spoczynku, czyli wielkiego cmentarza Recoleta. Na tym cmentarzu po wielu przejściach ciało Marii Evy Duarte de Perón zostało w 1974 roku (22 lata po śmierci) pochowane w grobowcu jej ojca. Aby znaleźć ten grób lepiej zapoznać się z mapą przy wejściu, gdyż możemy się przeliczyć licząc, że zaprowadzą nas grupy turystów. Cmentarz jest duży, a grobowce olbrzymie.

Niedaleko cmentarza znajduje się park akademicki, przy wydziale prawa. Na tym skwerze ustawiona jest specyficzna, ruchoma rzeźba metalowego kwiatu. Dzieło argentyńskiego architekta Eduardo Catalano, która ma być realizacją jego marzenia o stworzeniu formy, na dużą skalę, która odzwierciedlałaby dynamizm naszych czasów. W ten oto sposób powstał metalowy kwiat (Floralis Generica), stojący w basenie z wodą, otwierający się o 7:30 i zamykający się o 18:30 każdego dnia z wyjątkiem pewnych świąt.


Najsłynniejszą dzielnicą stolicy jest La Boca (tłum. Usta). Portowa okolica w zakolu rzeki Riachuelo, stanowiąca podobno miejsce założenia przez Mendozę pierwszej osady. Na jej terenie znajduje się uwielbiany przez Argentyńczyków klub sportowy – Boca Juniors, a także stadion La Bombonera. Wielką sławą tego klubu jest Maradona, który między innymi właśnie tutaj zdobywał szlify piłkarskie. Turyści przyjeżdżają żeby zobaczyć stadion, a potem zanurzyć się w wąskich uliczkach obstawionych kolorowymi budynkami sklepów, restauracji i barów. O odpowiedniej porze, nie za wcześnie oraz niezbyt późno, w różnych restauracjach można posłuchać i zobaczyć tango. W ten sposób restauratorzy kuszą turystów do swoich przybytków. Trzeba jednak wybrać odpowiednią porę, bo z rana towarzystwo musi się rozkręcić, a wieczorem przybytki są zamykane. Poza typowo turystyczną częścią zwaną Caminito w La Boca trzeba uważać gdzie się chodzi, nie jest to najbezpieczniejszy teren na spacery. Łatwo pogubić się w wąskich uliczkach i trzeba pamiętać, że nie każdy autobus jadący do La Boca jedzie do Caminito. 


W Buenos Aires poza autobusami funkcjonuje również 6 linii metra. Pierwsza z nich została wybudowana już w roku 1913 i była 13 metrem na świecie, pierwszym w Ameryce Południowej i całej południowej półkuli.


Buenos Aires jak każda wielka metropolia, jak każde miejsce na ziemi ma swoje jasne i ciemne strony. Pewnie dla wielu przyjemnością jest odkrywanie tego miasta i jego zakątków, jak cukierka schowanego w papierku. Ostatecznie czy cukierek jest smaczny czy nie to kwestia gustu, a na jego temat się nie dyskutuje.