niedziela, 6 listopada 2016

Planowanie podróży

Harmonogram
Planowanie wyjazdu to prawie karkołomne zadanie szczególnie, jeśli członków wyprawy jest kilkoro. Jeżeli plan tworzy Biuro turystyczne to wiadomo, że Klienci muszą się dostosować. Jednak, jeśli wyjazd organizujemy we własnym gronie to wtedy sprawa się trochę komplikuje.

Wśród podróżnych bywają przedstawiciele różnych podejść do wyjazdów i planów. Bywają, nazwijmy ich „luzacy”, którzy idą na żywioł, nie planują i czekają, co przyniesie los, gdzie rzuci ich przeznaczenie. Są osoby, które uważają, że plany są po to by je korygować, więc nie przywiązują do nich wielkiej wagi, ale jednak je tworzą. Na koniec można wyznaczyć również grupę „sztywniaków”, którzy uparcie trzymają się założeń. Oczywiście wszystko zależy jeszcze od obranego kierunku, który na ogół jest pierwszą i zasadniczą informacją, która pozwala na rozpoczęcie opracowywania planów wyjazdu. Czym innym będzie planowanie wyjazdu np. do Chin, które są ok. 31 razy większe od Polski, a czym innym będzie planowanie wyjazdu choćby do Warszawy. Zupełnie inna sytuacja będzie też występować przy wyjazdach spontanicznych, kiedy to czyhamy na wspaniałe promocje lotnicze „last minute”.
Mapa


Refleksja naszła mnie właśnie w momencie opracowywania nowej wyprawy. Muszę przyznać, że raczej jestem osobą reprezentującą trzecią z wymienionych wyżej grup turystów. Jeśli gdzieś jadę to chcę to zaplanować, a potem to zrealizować. Na siłę szukam informacji, rozpisuję harmonogramy, tabelki i notatki. Ostatnio rozmawiałam ze znajomym, który z blaskiem w oku zalewał się słowami przedstawiając wizję swobodnego podróżowania bez gonitwy i wyścigu. Jednak nie jest to osiągalne rozwiązanie dla osób twardo stąpających po ziemi i mających „zwykły” urlop w wymiarze max 26 dni i to nie w kawałku. I co? Mamy wtedy zrezygnować z marzeń i planów? Czy może jednak rozwinąć własną wiedzę i techniki logistyczne?

Bo weźmy na przykład te wspomniane już Chiny. Kiedy obrany został kierunek rozpoczęło się czytanie i szukanie informacji. Prawie każda z tysiąca stron mojego przewodnika została opatrzona notatkami oraz zaznaczone były miejsca do zobaczenia. Wszystkie te zdjęcia, jak również mapy przewodnika rozbudzały wyobraźnię i zapraszały w kolejne miejsca. W każdym zakątku tego olbrzymiego państwa były wg opisu ciekawe świątynie, góry, parki oraz muzea do zwiedzenia. Po mozolnym przebrnięciu przez przewodnik przyszła refleksja nad powiedzmy czasoprzestrzenią, czyli jak te wszystkie elementy zobaczyć w ciągu 2-3 tygodni? Czy udało się komuś zwiedzić całą Polskę w ciągu trzech tygodni? Mnie nie udało się przez 40 lat, a co dopiero kraju tyle razy większego! Kolejną rzeczą, jaką zakupiłam po przeczytaniu przewodnika była mapa. W ciągu następnych dni zamieniła się ona w upstrzoną kolorami karteczek samoprzylepnych wielką płachtę papieru. Wtedy, jak „pomysłowemu Dobromirowi” piłeczka wpadła do głowy i rozpoczął się etap eliminacji. Wielce pomocnym na początek okazał się zakup biletów lotniczych, określił punkt wyjścia. I tak po nitce do kłębka, jak przystało na prawdziwego inżyniera, powstał harmonogram podróży.
Dostawka w autobusie

Innym bardzo ważnym elementem całej układanki była zwykła ekonomia. Zakładając, że turysta nie należy do grupy bogaczy, jak również nie dysponuje nadmiarem wolnego czasu ekonomia w znacznym stopniu wyznaczy granice możliwości. Ograniczy przeloty samolotami, które jako środek transportu są doskonałe i szybkie, ale drogie, na rzecz tańszego, choć wolniejszego transportu publicznego typu kolej, czy autobus. Mając ściśle określony czas trwania urlopu nie możemy sobie z kolei pozwolić na podróż na przykład autostopem, która zawiera duży pierwiastek nieprzewidywalności. Aby nie popaść w jakiś rodzaj przygnębienia zaznaczmy, że podróż koleją, czy autobusem daje doskonałe możliwości zobaczenia okolicy oraz poznania zwyczajów lokalnej ludności. 
 
W pociągu
Posiadając teraz nowoczesne metody komunikacji i przekazu informacji, czyli Internet wiele danych możemy znaleźć właśnie dzięki temu wynalazkowi XX w. Bilety na różne środki lokomocji, wejściówki na przedstawienia teatralne, hotele i inne atrakcje można zakupić lub zarezerwować przez Internet. Choć jak pokazuje doświadczenie nie zawsze jest to łatwe. Nie można powiedzieć jednoznacznie, że wszystko jesteśmy w stanie przez Internet „załatwić”, ale wiele może on nam ułatwić. Bo patrząc teraz na planowanie wyjazdu do Argentyny, kraju nieco mniejszego od Chin, ale jednak rozległego nie wszystko jest jasne, łatwe i możliwe. Pomimo wszechwiedzącego „wujka Google” wyjazd do Ameryki Południowej ma wiele niewiadomych. Odległości pomiędzy poszczególnymi punktami wycieczki są tak duże, że nie posiadają one połączeń bezpośrednich. Jednak wymyślenie punktów pośrednich jest kłopotliwe dla osoby nieznającej danego kraju, a wpisywanie w wyszukiwarkę wszystkich miast z mapy nierealne. Problematyczne jest również znalezienie biur informacji, nie wspominając o posługiwaniu się językiem angielskim. Kraj podzielony jest na obszary, które, jak narcyzy zainteresowane są tylko sobą. I tak człowiek brnie przez te wszystkie informacje i wiadomości. Można się załamywać i włosy rwać z głowy albo powiedzieć sobie „mañana”, będzie dobrze. W końcu harmonogram jest, podstawowe założenia są, grupa jest silna (sztuk dwie), więc spokojnie damy radę. Zauważyłam, że po tych już kilku wyjazdach moje podejście się trochę zmieniło. Chcę sądzić, że dojrzałam, nabrałam doświadczenia i dystansu 

Podsumowując, ktoś może śmiać się z harmonogramu, ale mnie pomaga to złapać ramy czasowe. Ta rozpiska obrazuje mi również czasy przejazdu, co w ogromnych krajach jest znaczącą zmienną. 

Wiadomo, że jadąc do odległego od Polski kraju chcemy zobaczyć „wszystko”. 
Wszystko nie jest możliwe, ale wiele już tak. 
Trzeba sobie dać szansę!

Życzę powodzenia!